Jest takie słowo, które w dwóch kontekstach - jako swego rodzaju jakość życia (uwarunkowana m.in. dostarczaniem organizmowi takich substancji, które z jednej strony zapewnią mu sprawniejsze funkcjonowanie, a z drugiej opóźnią proces starzenia się) oraz jako sposób na biznes - jest coraz częściej odmieniane przez wszystkie przypadki. To słowo to "wellness", które w tłumaczeniu z języka angielskiego oznacza "dobre samopoczucie".
Nie tak dawno postanowiłem przewertować Internet, by zobaczyć, co pisze się o wellnes. Powiem szczerze, że byłem zaskoczony - bo na polskich stronach bardzo niewiele jest publikacji na ten temat.
Z jednej strony to dziwne, bo słowo "wellnes" rzeczywiście coraz częściej jest odmieniane przez wszystkie przypadki i to co najmniej w dwóch kontekstach. Pierwszy - to podstawowa treść tego pojęcia, a więc dobre samopoczucie, ale też, a może przede wszystkim - sposób na życie. Drugi kontekst - to wellnes jako sposób na sukces w biznesie.
Nie trzeba być ekspertem, żeby stwierdzić, że znalezienie wspólnego mianownika dla sposobu na życie i dla sposobu na sukces w biznesie - jest możliwe. Już od co najmniej kilku lat udowadniają to różne firmy, oferujące swoje produkty wspomagające ludzki organizm w uzyskiwaniu i utrzymywaniu "stanu wellnes".
Tyle ile firm, tyle produktów. Tyle też przepisów na udany biznes. I tu znów łatwo znaleźć wspólny mianownik - jest nim MLM. A zatem, jeśli ktoś myśli o biznesie w branży wellnes, musi liczyć się z tym, że przyjdzie mu funkcjonować w strukturze marketingu wielopoziomowego.
Trzeba zauważyć, że o ile osiaganie "stanu wellnes" jest wielce kuszącą propozycją - wszak jak najbardziej popartą naukowymi opracowaniami - o tyle "robienie biznesu" w tej branży dla wielu jest (w ich przekonaniu) górą nie do zdobycia. O ile kuszą ich prognozy przyszłych zysków, o tyle jak zimny prysznic działają ceny pakietów startowych i koszty obligatoryjnych miesięcznych zamówień, bez realizacji których nie ma mowy o dochodach własnych. Żeby jednak być sprawiedliwym, należy podkreślić, że to akurat jest bolączką znacznej większości mlm-owych biznesów.
Cóż zatem robić? Wchodzić w biznes wellnes czy nie? Powie ktoś: żeby pić piwo, nie trzeba kupować browaru. Owszem, ale w tym przypadku relacje ceny całej "fabryki" do ceny "towaru" są zupełnie inne niż w przypadku piwa.
Tak naprawdę nikt, kto nie dojrzał do tego, że w dzisiejszych czasach trzeba stać się "konsumentem wellnes", ten nigdy nie osiągnie sukcesu w wellbiznesie. I choć nie jest to łatwe, trzeba dojść do przekonania, że nie może mnie być nie stać na wellnes. Jeśli chcę zachować dobrą kondycję, zdrowie i świetne samopoczucie - to nie mam wyjścia: musi mnie być stać na produkty wellnes.
A skoro "muszę" korzystać z dobrodziejstw produktów wellnes, to dlaczego nie połączyć tego z budowaniem własnego biznesu? Przecież bycie bogatym i zdrowym nie jest zastrzeżone dla nikogo.
..............................................